piątek, 28 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 1- PODJĘTA DECYZJA




Biegłam przez las w poszukiwaniu nieznanej mi samej rzeczy. Wiedziałam, ze moim zadaniem jest dotarcie do mojego domu. Gdy zobaczyłam go w oddali jeszcze bardziej przyspieszyłam, wpadając jak oparzona do pomieszczenia. Ujrzałam klęczącego na kolanach Jacoba, który wpatrywał się jak zahipnotyzowany w czyjeś dziecko, które było mi łudząco znane, miało identyczne brązowe jak ja oczy. Po chwili sceneria diametralnie się zmieniła, a ja znalazłam się na podwórzu, gdzie byli wszyscy moi bliscy, prócz mamy.

-Nic jej nie zrobią.- powiedział z ulgą tata
-Czemu ?- spytała zdezorientowana ciotka Rosalie
-On się w nią wpoił.- po chwili mój ojciec spojrzał wściekłym wzrokiem  na mojego brązowowłosego  przyjaciela, po czym westchnął głęboko
-Będzie żyła.- warknął tylko Jacob, po czym przemienił się w wilka i zniknął w głębi lasu

Nagle wszelkie obrazy dookoła mnie całkowicie się rozmyły, a ja obudziłam  się spocona, po czym wyskoczyłam jak oparzona z łóżka. Z trudem złapałam oddech, spoglądając na datę w kalendarzu, wskazującą na to iż mam dziś urodziny. Zwiałam jak najszybciej do łazienki żeby wszystko sobie poukładać i zwiać nazbyt szczęśliwej ciotce Alice. Zamknęłam się od środka, wpuszczając do wanny maksymalną ilość wody. Po owej czynności nałożyłam na siebie bordową sukienkę i czarne buty. Włosy wysuszyłam suszarką, po czym ułożyłam tak aby loki wyglądały jak najbardziej naturalnie i ładnie. Pomalowałam oczy i usta, po czym wzięłam w płuca jak najwięcej powietrza i wpadłam do pokoju. Włożyłam do torby notatnik i długopis, po czym zarzuciłam ją na ramię i zbiegłam po schodach na dolne piętro posiadłości. Przy drzwiach zaskoczyło mnie głośne odchrząkniecie śliny, zapoczątkowane przez mojego ojca.

-Wszystkiego najlepszego !- krzyknął, przytulając mnie do siebie
-Dzięki, stara już jestem.- wytknęłam mu
-Mówisz jak twoja matka.- tata przekręcił oczami- Masz 17 lat słonko, tyle co ja.- parsknęłam śmiechem
-Ciocia idzie.-z trudem przełknęłam ślinę, po czym wybiegłam na podwórko, obijając się o masywną klatkę piersiową Jacoba
-Wszystkiego najlepszego !- powiedział mój przyjaciel, a ja tylko się lekko uśmiechnęłam. Nie wiedziałam czy mój dziwny sen był prawdziwy, albo po prostu bałam się ujawnienia prawdy
-Dzięki.- zaczerwieniłam się
-To dla Ciebie.- chłopak podał mi średniej wielkości pudełeczko, w którym był naszyjnik z wilkiem i księżycem
-Dziękuję !- pisnęłam, rzucając mu się na ramiona- Ale ja muszę lecieć.- dodałam, słysząc kroki ciotki Alice
-Myślałem, że spędzimy ten dzień razem..- zaczął chłopak, trzymając mnie za rękę
-Wrócę wieczorem !- krzyknęłam, siadając na miejscu kierowcy w samochodzie, po czym odjechałam w siną dal.

Zatrzymałam się przy pobliskim klifie, siadając na nim i wyciągając notes. Tylko w nim mogłam zapisać najważniejsze notatki z mojego życia, rzeczy, które mnie trapiły i denerwowały. Ciągle nie mogłam zrozumieć tego co mi się przyśniło, owa rzecz była dosyć przerażająca i frustrująca. Po chwili zauważyłam stojącego w oddali dość przystojnego blondyna, który wyczuwając moją obecność wbił we mnie swoje zielone tęczówki.

-Co tu robisz ?- spytał, wyrzucając w dal pustką butelkę po piwie
-Spaceruję.- odparłam, wstając i podchodząc do nieznajomego
-Stefan Salvatore.- chłopak podał  mi dłoń, a kiedy ją tylko ścisnęłam poczułam dziwne dreszcze, przez które szybko odsunęłam od niego rękę
-Renesmee Cullen.- odparłam, marszcząc brwi – A co ty tu robisz ?- spytałam w końcu
-Piję, zabijam i marnuję swój czas z tyranem, który kiedyś był moim najlepszym przyjacielem.- wyznał dobitnie szczerze blondyn
-Zabawmy się.- wzruszyłam ramionami, idąc przed siebie
-Krew i alkohol ?- upewnił się wampir
-Trzeba przecież jakoś uczcić moje 17 urodziny.- uśmiechnęłam się szyderczo, wsiadając za kierownicę samochodu
-Piłaś kiedyś krew prosto z tętnicy ?- spytał Stefan, po zaparkowaniu przeze mnie pojazdu
-Nie, ale nie  sądzę by była w tym większa filozofia.- wzruszyłam ramionami, po czym pewni weszłam razem z moim nowym znajomym do pełnego ludzi klubu
-Burbon ?- spytał blondyn
-Burbon.- uśmiechnęłam się lekko, wyrywając z ręki chłopaka alkohol  i wypijając go duszkiem
-Lepsi są ci mniej pijani.- krzyknął zza moich pleców chłopak
-Zapamiętam.- strzyknęłam palcami, po czym uwodzicielskim krokiem podeszłam do pierwszego lepszego chłopaka
-Znamy się ?- spytał chłopak
-Nie, ale może się to zmienić.- przytuliłam go do siebie i wgryzłam w tętnicę, z której płynęła cudowna, słodka krew, której zabraniali mi spożywać przez tak długi czas wszyscy moi bliscy, jednak teraz pierwszy raz w życiu zasmakowałam tego co jest kwintesencją wampirzej egzystencji. – A teraz słodki chłopcze, zapomnisz o wszystkim i pójdziesz potańczyć.- klepnęłam go w plecy, po czym powróciłam do mojego nowego znajomego, który o ironio nie był już sam. Przy nim siedział inny mężczyzna o jasno brązowych włosach i złowieszczym uśmiechu.
-Witaj słodka, jakie jest Twoje imię ?- spytał czarującym tonem, całując mnie w nadgarstek
-Renesmee Cullen.- odparłam, siadając obok niego  na stołku i popijając gin z tonikiem
-Ta Renesmee ?- spytał znacznie zdziwiony mężczyzna
-Widać, że ktoś słucha plotek.- wytknęłam mu, nie przerywając sączenia drinka
-Pół wampir, pół człowiek nieprawdaż ?- spytał kuszącym tonem
-Pół wampir pół wilkołak, nieprawdaż Klausie ?- wiedziałam, ze tym pytaniem go zagięłam- Ja też słucham dobrych plotek.- dodałam, obserwując ich zdziwione miny
-Możesz pić krew i zabijać, ale równie dobrze możesz żyć jak normalny człowiek, nie starzeją się ?- upewnił się mężczyzna
-Dokładnie.- ziewnęłam- Rozerwijmy się jakoś, bo nudzę się.  –stwierdziłam szybko
-Gdzie moje maniery, co powiesz na taniec ?- zaproponował wampir, porywając mnie na dłoń. Uśmiechnęłam się, całkowicie oddając jego dotykowi. W tymże czasie zerknęłam tylko na Stefana, który z wielkim rozbawieniem obserwował moją minę.
-Długo będziecie w Forks ?- spytałam, kołysząc w rytm piosenki
-Mieliśmy zamiar jutro wyjechać.- odparł Klaus, okręcając mnie
-Szkoda, myślałam, ze jeszcze zdążymy lepiej się poznać.- puściłam w jego stronę oczko
-Jedź z nami.- mężczyzna wzruszył ramionami, przyciągając mnie bliżej siebie
-Nie wiem czy moi rodzice się na to zgodzą.- prychnęłam, myśląc o ciekawej pogawędce, którą i tak będę musiała odbyć po powrocie do domu
-Olej ich, ja tak zrobiłem.- wyznał wampir, całkowicie niewzruszony, jakby pozbawiony jakichkolwiek uczuć- Jeśli zgodzisz się z nami pojechać poznasz moją siostrę, mam wrażenie że przypadniesz jej do gustu.- wymruczał mi do ucha szatyn
-O której ?- spytałam pewnym tonem
-Jutro, południe.- powiedział szybko- Bądź w centrum, a o resztę się  nie martw skarbie.- dodał zadowolony
-nie spodziewałam się, ze tak będą wyglądać moje 17 urodziny.- wyznałam z trudem powstrzymując śmiech
-Mogłaś powiedzieć, moja droga, ze masz urodziny.- hybryda pokręciła karcąco głową, po czym wypuściła mnie ze swego uścisku i pobiegła w wampirzym tempie na scenę- Witajcie moi kochani.- zaczął elokwentnie- Moja znajoma Renesmee obchodzi dziś 17 urodziny, mam nadzieję, ze każde z Was chętnie odda jej trochę krwi.- dodał wampir, na co wszyscy całkiem zauroczeni przez niego ustawili się przede mną ciurkiem, odsłaniając blade karki, z których żyły chciały aż wyskoczyć.
-Dziękuję.- odparłam w jego stronę, kiedy do mnie wrócił
-Nie ma za co, pij ile chcesz, widzimy się jutro, mam nadzieję.- dodał puszczając w moją stronę oczko, po czym oboje ze Stefanem opuścili klub, pozostawiając mnie samą z jedzeniem

Po skończonym, bardzo udanym trzeba nadmienić posiłku wsiadłam lekko odurzona alkoholem za kierownicę samochodu, po czym bez zbędnych ceregieli powróciłam do domu, bo o ironio była już 2 w nocy. Weszłam całkowicie rozluźniona do posiadłości, po czym spotkałam siedzącą w pełnym składzie w salonie rodzinę, której członkiem był też  Jacob, eh wilkołak mógłby sobie darować- prychnęłam do samej siebie.

-Witajcie kochani.- ukłoniłam się z ironią
-Możemy wiedzieć co robiłaś przez cały dzień i część  nocy ?- spytała mnie w końcu mama, posyłając mi wściekłe spojrzenie
-Ah to.- machnęłam lekceważąco ręką- Byłam z przyjaciółmi w barze.- dodałam swobodnie. Emment zaczął się głośno śmiać, w skutek czego spadł z kanapy, ten osiłek był bardzo irytującym stworzeniem. 
-Ty ?- prychnął, powstrzymując chichot, wydobywający się z jego ust- Poważnie ?- dodał, czyszcząc dłonią spodnie, w będące całkowicie owinięte kurzem
-Tak ja…- westchnęłam głęboko- A tak właściwie wyjeżdżam jutro.- dodałam spokojnie, z nutką ignorancji
-To jest pytanie ?- upewnił się mój ojciec
-Raczej stwierdzenie.- wytknęłam mu z szyderczym uśmiechem, po czym podeszłam do Jacoba- Chcesz mi coś powiedzieć prawda ?- spytałam go, nakładając na twarz maską spokoju
-Bo wiesz Renesmee, jak byłaś mała…- zaczął poważnym tonem, jednak przerwał mu mój śmiech
-Była wojna, a ja miałam zginąć i wtedy ty zobaczyłeś mnie i wpoiłeś się we mnie, od tamtej pory postanowiłeś się ze mną zaprzyjaźnić, a w przyszłości stać moim chłopakiem.- powiedziałam teatralnie, puszczając mu arogancki uśmiech
-Skąd wiesz ?- spytał zdziwiony marszcząc brwi
-Nie pytaj !- machnęłam powtórnie dzisiejszego dnia ręką- Dziwny dzień.- dodałam, wzruszając ramionami. Owe stwierdzenie najbardziej pasowało do tego iż poznałam hybrydę, jego niewolnika i wypiłam tak dużo krwi, ze mój żołądek pierwszy raz był w stu procentach pełny.
-Nigdzie nie pojedziesz.- krzyknął kategorycznym tonem ojciec. Westchnęłam z pogardą.
-Jak już mówiłam, nie pytam o zgodę.- uśmiechnęłam się w jego stronę.- Wyślę Wam pocztówki.- dodałam, po czym całkowicie zadowolona ze swojej dziwacznie naturalnej ignorancji powędrowałam do pokoju, zamykając się w nim na klucz. 

Zdjęłam z szafy wielką torbę, której nie używałam od czasu wyjazdu z rodzicami do Volterry, kiedy mieliśmy spore problemy z rodziną królewską. Spakowałam wszystkie swoje najważniejsze rzeczy, po czym zerknęłam ukradkiem na okno, przez które wpadł do pomieszczenia Jacob. Spojrzałam na niego zdziwiona, kręcąc karcąco głową.

-Czego chcesz ?- spytałam od niechcenia
-Renesmee, nie bądź taka.- powiedział wilkołak, robiąc krok w moją stronę
-Jake, ty nie rozumiesz.- powiedziałam powoli – Rozumiem jak bardzo bolesne dla Ciebie musi być to całe wpojenie, ale do cholery ciężkiej nic pomiędzy Nami nigdy nie będzie.- dodałam twardo, cofając się
-Nawet nie dałaś mi szansy.- bronił się zawzięcie brunet- Kocham Cię Renesmee i nie mogę pozwolić byś marnowała sobie życie, wiem co dziś robiłaś, widziałem ile osób zabiłaś i ile alkoholu spożyłaś.- wybuchłam śmiechem
-Bawisz się w nadopiekuńczego Edwarda ?- zakpiłam w pełni świadoma tego, że te słowa usłyszy mój ojczulek
-Martwię się o Ciebie, bo mi na Tobie zależy.- powiedział ostro
-A co jeśli mi nie zależy na tobie ?- spytałam w pełni świadoma tego jak te słowa go zabolą- Nie kochałam Cię i nigdy nie pokocham, więc lepiej zniknij z mojego życia.-dodałam, ostro tak jak nigdy wcześniej. Te 17 urodziny dojdą do historii metamorfoz
-Nie mówisz szczerze.- wilkołak podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Próbowałam go od siebie odepchnąć, jednak on miał więcej siły. Po chwili poczułam jednak napływ adrenaliny w skutek czego mężczyzna odskoczył ode mnie w oka mgnieniu znajdując się tym razem na zewnątrz posiadłości.
-Lepiej się tu już więcej nie pokazuj.- dodałam z prawdziwą pogardą i bólem, po czym zamknęłam szczelnie okno, gdyż nie chciałam już przyjmować innych nieproszonych gości.

Usiadłam na łóżku i odpłynęłam w błogi sen, myśląc nieustannie o jutrzejszym dniu, który będzie  najbardziej ekscytującym w całej mej egzystencji.
Byłam w starym domu, zbudowanym misternym sposobem z czerwonych jak krew cegieł. Przeszłam przez jego próg trafiając do salonu, w którym siedział nieznajomy mi brunet, z dziewczyną, mającą taki sam kolor włosów. Ona trzymała go za rękę i spoglądała w jego oczy z bezgraniczną miłością, a on z trudem powstrzymywał łowiecki instynkt, skupiając się na jej pięknie.

-Przetrwamy to.- wyszeptała mu cicho do ucha
-Nie znajdziemy go Eleno, on już nigdy nie będzie sobą, zostanie rozpruwaczem.- powiedział wściekły na cały świat brunet, po czym wyrzucił do kominka szklankę z alkoholem
-Hej.- dziewczyna dotknęła jego twarzy- Nie obchodzi mnie to czy Stefan wróci, ważne że jesteśmy tutaj i wspieramy się.- dodała słodkim tonem
-Pogodzisz się z jego odejściem ?- spytał jej mężczyzna
-Ból w końcu mija.- kobieta lekko uśmiechnęła się

Nagle wszelkie obrazy całkowicie się rozmyły, a ja powtórnie obudziłam się całkowicie spocona i zmachana w łóżku.

-Albo za dużo wypiłam, albo wreszcie ujawnił się mój dar.- stwierdziłam, obserwując swoje odbicie w lustrze

Wpadłam jak oparzona do łazienki, przygotowując się do wyjścia. Po dwóch godzinach byłam już gotowa.  Dzięki temu, ze wczoraj spożyłam tak wielką dawkę krwi, dzisiejszego poranka nie czułam w sobie nawet odrobiny głodu, który towarzyszył mi praktycznie codziennie od samego urodzenia. Wpakowałam swoje walizki do bagażnika, po czym weszłam powtórnie do domu, by się z Nimi wszystkimi pożegnać. Pomimo, iż wiedziałam, ze będą mnie chcieli powstrzymać w tym momencie nie chciałam wyjechać bez pożegnania.  Ich miny były zadziwiająco spokojne, nie licząc twarzy ojca, która jak zawsze była wściekła i naburmuszona.

-Nie martw się, wrócę.- przytuliłam go do siebie
-Chcesz może śniadanie ?- spytała mnie babcia
-Nie dzięki, wczoraj się najadłam.- Stwierdziłam całkiem szczerze. W tym momencie ujrzałam na ich wszystkich twarzach wielką wściekłość do mojej osoby i niezwykłą pogardę.- Przykro mi, ze was zawiodłam.- Dodałam po czym bez zbędnych ceregieli opuściłam dom i wsiadłam do mojego samochodu.

W tym momencie marzyłam tylko o jak najszybszym ujrzeniu Klausa i Stefana, bo tylko przy nich mogłam być sobą, nie musiałam w nieskończoność udawać.

______________________________________________________

Nowa notka pojawi się pewnie jakoś za tydzień. Mam nadzieję, ze blog wam się podoba i  że koncepcja którą wybrałam was zadowoli.Jak myślicie z kim zwiąże się Nessie ?

2 komentarze:

  1. Boże.. i jeszcze raz boże.. Notka wspaniała i widzę , że dałaś nam tu Klausa , Stefana i Elena oraz jak się mogę domyśleć Damona ( ubóstwiam go ) Czyli akcenty z Vampire Diaries... :) Hmm.. Akcja się rozkęca a Ness jest typem wielkiej , potwarzam wielkiej imprezowiczki.. Podoba mi się to bardzo..
    Pisałaś do mnie bym dodawała częściej notki , ale po prostu czasu nie mam , albo nie mam weny.. a jeśli chodzi o czas to wierz mi bycie w technikum ma swoje zoobowiązania niestety ;/ Postaram się cześciej , ale niczego nie obiecuję :) Dziś biorę się za następną notkę i nie wiem ile mi zajmie pisanie jej :)
    I ty też dodawaj notkę jak najszybciej , bo nie wytrzymam :)

    POZDRAWIAM SERDECZNIE
    http://lost-in-the-darkness-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nn:) http://lost-in-the-darkness-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń