środa, 2 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 3- MYSTIC FALLS


~~Stefan~~

 
Jasne promienie słońca przeszły poprzez okno, oświecając moją trupią cerę. Spojrzałem dookoła siebie, całkowicie nie rozpoznając owego miejsca, moja sypialnia miała przecież całkiem inny wystrój. Po chwili zauważyłem śpiącą obok mnie Rebekah i nagle po dotknięciu przeze mnie dłonią głowy wszelkie wspomnienia dotyczące uprzedniej nocy powróciły. Przypomniałem sobie jak bardzo jej pragnąłem, jak wszelkie wspomnienia o Elenie przy niej po prostu wymierały, jednak aktualnie nie uważałem jej jak obiekt seksualny. Powolnie próbowałem  wstać z posłania aby w jak najszybszym tempie uciec z pokoju, jednak ona była szybsza i we wręcz błyskawicznym tempie złapała mnie dłonią za nadgarstek.

-Tak szybko wybywasz ?- spytała z tym swoim wyjątkowym akcentem
-Pójdę się umyć.- wyjaśniłem, biorąc  w dłoń koszulę i spodnie
-Pamiętaj, tego nie da się wymazać.- wampirzyca uśmiechnęła się diabolicznie, po czym w pełni zadowolona odchyliła rąbek kołdry  pokazując mi swoje ciało, po czym z kolei pobiegła do łazienki zamykając się w niej. 

Potrząsnąłem lekko głową, ignorując jej zaloty, po czym bez zbędnych słów opuściłem jej sypialnie i udałem się do  swojej.

~~Bella~~

Alice od wczoraj zachowywała się znacznie dziwniej aniżeli wcześniej. Była taka niepewna i unikała kontaktu z nami wszystkimi. Po chwili poczułam czyiś dotyk dłoni  na ramieniu. To był mój mąż Edward. Uśmiechnął się do mnie ciepło, po czym pocałował lekko w usta.

-Idziesz z Nami na polowanie ?- spytał mnie
-Nie jestem głodna.- wyjaśniłam szybko, chociaż prawdę mówiąc ból jaki odczuwałam był okropny- Miłej zabawy.- dodałam, po czym wypuściłam się z jego uścisku i poszłam usiąść do salonu. Po chwili spostrzegłam się, że obok mnie powolnym krokiem skrada się Alice.
-Myślałam, ze poszłaś z nimi.- wydukała znacznie zdziwiona moją obecnością
-Taa.- odparłam- Nie byłam głodna, a ty dlaczego zostałaś ?- spytałam zaciekawiona
-Nie byłam głodna.- wyjaśniła tak samo kłamliwym jak mój tonem głosu
-Mogę cię o coś spytać ?- wyrzuciłam  z siebie w końcu
-Jasne, pytaj o co chcesz.- Alice nerwowo schowała  ręce, odwracając wzrok w każdą  możliwą stronę, tylko aby nie spotkać się z moimi oczami
-Ostatnio dziwnie się zachowujesz, czy wszystko u Ciebie w porządku ?- spytałam powoli
-Oczywiście, ze tak.- powiedziała luźno, aczkolwiek ja wyczuwałam w tym nutkę niepewności
-Alice, przy mnie nie musisz kłamać.-pokręciłam karcąco głową, obserwując jej zachowanie
-Dobrze, powiem ci, ale oni słowa Edwardowi.- powiedziała, a ja cała aż napięłam mięśnie ze zdenerwowania- Miałam wizję o Renesmee, ona zabiła jakiegoś człowieka, zostawiła jego ciało i odeszła w czyjąś stronę, nie wiem kogo, ale to było wyjątkowo realistyczne, jeszcze nigdy nie widziałam czegoś tak mocno.- dodała brunetka, a mnie aż przeszedł dreszcz
-Renesmee żywi się na krwi ludzkiej ?- upewniłam się
-Tak, ona przesadza Bello.- powiedziała twardo kobieta- Jeśli długo będzie prowadzić taki styl życia uzależni się i straci całkowitą kontrolę nad sobą, stanie się bestią, dla której jedynym sensem życia będzie krew. –dodała, a ja cała aż zbladłam
-Nie wiedziałam, ze jest aż tak źle.- odparłam
-Jest jeszcze gorzej, dlatego Edward nie może się o niczym dowiedzieć.- wyjaśniła
-Dlaczego ?- spytałam zbita z tropu
-Bez obrazy, ale Twój małżonek jest bardzo porywczym mężczyzną i mógłby pod wpływem emocji zrobić coś czego by żałował.- wytknęłam mi chochlikowata przyjaciółka
-Masz racje, zostawmy to dla siebie.- powiedziałam szybko, słysząc iż reszta rodziny wchodzi do domu

Alice tylko przytaknęła głową, po czym obie przybrałyśmy radosne maski na twarze, gdyż wszyscy Cullenowie byli już w salonie. Moim największym zmartwieniem było teraz odnalezienie Nessie póki nie będzie za późno, póki nie stanie się rzecz przed którą próbowaliśmy ją ochronić, póki nie stanie się zabójcą.

~~Renesmee~~

Poranek był nad wymiar słoneczny. Kiedy tylko zwlekłam się  z łóżka podeszłam  do stolika, na którym stała szklanka pełna krwi. Mój brzuch powtórnie był pełny, a ja w try miga pobiegłam do łazienki i wyszykowałam się. Wzięłam swoje wszystkie rzeczy i wpakowałam je do bagażnika samochodu Klausa, po czym powróciłam do środka, gdzie była cała trójka.

-Mystic Falls spodoba ci się.- powiedziała ni stąd ni zowąd Rebekah
-Mam taką nadzieję.- odparłam szybko
-Razem pokażemy tym pustym sukom klasę.- odparła zadowolona blondynka, która co chwila spoglądała ukradkiem na Stefana.
-Dobra dziewczyny, Renesmee ty jedziesz ze mną, Rebekah ze Stefanem. – Klaus klasnął w dłonie, ciągnąc mnie za sobą
-Myślisz, ze to dobry pomysł biorąc pod uwagę co wczoraj widzieliśmy ?- spytałam go, kiedy byliśmy już w środku pojazdu
-Nie wiem, ale może być zabawnie.- Klaus wzruszył ramionami, po czym ruszył z piskiem opon spode parkingu
-Wiesz właściwie to prawie w ogóle się nie znamy.- wydukałam w końcu
-Pytaj o co chcesz.- odparł Klaus, posyłając mi uśmieszek
-Pasje ?- spytałam, wbijając w niego wzrok
-Oprócz takich całkiem oczywistych typu krew i alkohol kocham rysować i grać na pianinie.- odparł pierwotny, a ja ze zdziwienia wybałuszyłam oczy
-Ty rysujesz i grasz ?- spytałam ciągle z trudem wymawiając te słowa
-Jasne, co w tym dziwnego ?- spytał mnie szatyn
- Nie wiem, myślałam, ze ktoś taki jak ty ma inne upodobania.- odparłam szybko
-Ktoś taki jak ja.- hybryda prychnęła- To, ze jestem drapieżnikiem nie czyni ze mnie nudnego, pozbawionego pasji wampira.- dodał pewnie
-Masz racje, ja też kocham grać na pianinie i pisać.- powiedziałam ściszając głos
-Co dokładniej piszesz ?- spytał zaciekawiony pierwotny
-Różne książki, wiersze…- ciągnęłam
-Musisz mi kiedyś coś przeczytać.- odparł z podziwem mężczyzna
-Tylko jeśli ty pokarzesz mi swoje rysunki.- wtrąciłam
-Skoro nalegasz.- pierwotny uśmiechnął się, a ja cicho zaśmiałam. W jego towarzystwie wszystko było takie proste, udane.

~~Rebekah~~

 
Droga do Mystic Falls bardzo mi się dłużyła, jednak nie dawałam po sobie poznać, ze jestem już nudzona. Stefan nie patrzyła na mnie nawet przez chwilę, jego jedynym priorytetem była teraz pusta i ciemna droga.

-Długo będziesz się na mnie boczył ?- spytałam ciężko wzdychając
-Nie boczę się na Ciebie.-zaprzeczył szybko blondyn
-Tylko ?- wiedziałam, ze zawsze jest jakieś drugie dno
-Nie chcę ci robić nadziei okej ?- zmarszczyłam brwi- Nic do Ciebie nie czuje, a to co wydarzyło się wczorajszej nocy było skutkiem wymieszania alkoholu i krwi.- parsknęłam śmiechem
-Myślisz, że jest mi przykro ?- spytałam ironicznie- Błagam, nie przeceniaj się zbytnio.-dodałam pewnie, poczułam jak wampir z ulgą wypuszcza powietrze
-Nie jesteś na mnie zła,  że cię wykorzystałem ?- spytał mnie wampir
-Po pierwsze to ja wykorzystałam to, że byłeś pijany żeby się z Tobą przespać, a po drugie ja tak samo jak ty nic już nie czuję, a sex to sex.- moja przemowa była wspaniała, tak właśnie było a bynajmniej tak to sobie wyobrażałam.
-To dobrze.- wydukał Salvatore
-Spokojnie, wiem, że tylko czekasz żeby pójść do tej durnej Gilbertówny.- odparłam szybko
-Ona nie jest.- przerwałam mu
-Zgłośnij.- krzyknęłam na cały samochód, bo w radiu leciała akurat piosenka Fun- We are young. Ona uratowała  mnie od dłuższej rozmowy ze Stefanem. Westchnęłam głęboko śpiewając ją i odpoczywając, wreszcie.

~~Jacob~~

W głowie dudniły mi jej ciągłe słowa, dotyczące tego, że mnie nie kocha. Akceptowałem to, chociaż  z trudem, bo sam żywiłem do niej coś czego nie da się opisać. To nie była tylko zwykła magia, to było coś głębszego, to była miłość.
Ona tak szybko wyjechała, a ja nie zdążyłem  jej powiedzieć  o tym, ze możemy zostać chociaż przyjaciółmi. Jedyne czego pragnąłem to móc widzieć na jej twarzy szczęście, bo jeśli nie czuje go, będąc przy mnie to ja jestem w stanie to całkowicie zrozumieć. Nikogo nie można zmusić do kochania i ja to całkowicie rozumiem.
Poczułem jak czyjaś ręka dotyka moje ramienia. Obróciłem się, a zauważyłem Bellę. Moja przyjaciółka bardzo dawno mnie nie odwiedzała, ale może to dlatego, że wyszła za mąż i to ja zazwyczaj nawiedzałem jej dom.

-Dawno mnie nie odwiedzałaś.- uśmiechnąłem się w jej stronę
-Ty za to, odwiedzałeś mnie często.- odparła wampirzyca, siadając na kamieniu- Przyszłam prosić cię o pomoc.- dodała  brunetka
-Słucham cię.- znowu się uśmiechnąłem, tyle że tym razem mniej szczerze
-Chodzi o Renesmee.- poczułem  jak moje serce szybciej bije.- Alice miała wizję, ona powoli traci kontrolę.- dodała
-To jej sprawa, jeśli woli pić krew ludzi powinniście to zrozumieć.- powiedziałem wzruszając ramionami
-Jake przestań.- wrzasnęła- Pomóż mi ją znaleźć, zrób to dla mnie, dla niej.- przewróciłem oczami
-Prawdziwy przyjaciel by to zrobił.- ugryzłem się w wargę- Pomogę, ale nie obiecuję, ze  to się na cokolwiek zda.- dodałem, a po chwili Cullenówna była już w moich ramionach
-Dziękuję ci Jake, jesteś niezastąpiony.- odparła ze łzami w oczach brunetka
-Właściwie co może się jej stać, po przedawkowaniu krwi ?- spytałem w końcu
-Ona nie będzie niczego czuła i w końcu dochodzi do takiego momentu kiedy wszystko staje się obojętne, kiedy nic dla ciebie nie jest ważne, a jedynym priorytetem staje się śmierć.- wyjaśniła Bella, z trudem przełykając ślinę
-Dlatego nie pijecie ludzkiej krwi ?- upewniłem się
-Tak, ale chodzi też o szacunek.- zaakcentowała wampirzyca- My też kiedyś nimi byliśmy, my wszyscy jesteśmy ulepszonymi kopiami ludzi  i nie zniosłabym myśli, ze mogłabym bezwiednie wszystkich zabijać.- wyjaśniła po chwili
-Dawaliście kiedykolwiek Renesmee krew ?- spytałem
-Nie, od czasu kiedy byłam z nią w ciąży nigdy jej nie spożywała.- odparła Bella
-Pewnie dlatego ciągle jej teraz łaknie.- powiedziałem zastanawiając się
-Tak, wiem że to nasza wina.- po jej policzku popłynęła łza. Podszedłem bliżej niej i mocno do siebie przytuliłem.
-nie możesz się o wszystko obwiniać Bello.- dodałem w pełni świadomy swoich słów
-Dziękuję za wszystko.- dodała, po czym podeszła do drzwi i złapała za ich klamkę- Ona cię kochała.- dodała, po czym odeszła do swojego domu.
,,Ona cię kochała’’- owe słowa dudniły mi teraz w głowie. Jak to możliwe skoro przez całe życie twierdziła, ze jestem tylko jej przyjacielem, jak to możliwe skoro mówiła mi prosto w twarz iż nic do mnie nie czuje ? Miałem mętlik w głowie. Może kiedy ją odnajdę wszystko się zmieni. Tak bardzo chciałem z nią tylko porozmawiać, nic jej nie narzucać i wysłuchać, chciałem być jej przyjacielem jak dawniej.

~~Klaus~~

Pod wieczór byliśmy na miejscu. Mój dom nie zmienił się nawet w jednym  calu. Z jego środka natomiast dobijała się głośna, bardzo donośna muzyka. Jedyne możliwe skojarzenie w owym momencie to KOL. Tylko on łamał wszelkie prawa i denerwował sąsiadów. Pokręciłem głową, prowadząc Renesmee do środka rezydencji, jaką zamieszkiwałem. W środku na kanapie siedział mój pół nagi brat, sączący alkohol, popijający go  alkoholem. Pokręciłem karcąco głową.

-Dosyć tej zabawy dziewczęta.- powiedziałem szarmancko, podchodząc do każdej z owych dam po czym wyprowadziłem je na zewnątrz
-Ty to zawsze umiesz zepsuć dobrą zabawę.- wytknął mi Kol. Westchnąłem ciężko wypuszczając powietrze.
-Renesmee to mój brat Kol, Kol to  Renesmee.- mój brat podszedł do rudej nastolatki i ucałował ją w dłoń
-Miło mi poznać.- odparł z udawanym akcentem. Przewróciłem oczami.
-Pokarzę ci twój pokój. – pociągnąłem ją za sobą, do dużej, przestronnej sypialni.- Mam nadzieję, że ci się spodoba.- dodałem
-jest piękny.- skwitowała- Dziękuję- dodała, siadając w fotelu
-Mam, nadzieję, ze owym świetle będzie ci się dobrze pisać.- dodałem, podając jej gruby notatnik i długopis
-O wszystkim pomyślałeś.- wytknęła mi
-Zawsze o wszystkim myślę.- uśmiechnąłem się, po czym wyszedłem z pokoju, wracając do salonu, gdzie ujrzałem kłócących się Rebekah z Kolem.- Jak dzieci.- przewróciłem oczami
-Ładna ta Renesmee.- powiedział Kol, siadając rozłożyście na kanapie
-Wiem o czym myślisz bracie, odpuść sobie.- powiedziałem twardo
-Oh, tak łatwo mnie osądzasz.- prychnąłem, idąc do swojego pokoju. Miałem wreszcie wenę i jedyne o czym aktualnie pragnąłem to rysowanie, szkicowanie i picie alkoholu oczywiście.
~~Stefan~~

Stałem już przed rezydencją, w której przez tyle lat zamieszkiwałem. Zapach jaki roznosił się z ogrodu tak bardzo przypominał mi zapracowanego przy roślinach Zacha. Westchnąłem, łapiąc za klamkę od drzwi. Rzuciłem wszystkie swoje walizki w wąskim korytarzu, po czym wszedłem do salonu, gdzie przy kominku stał Damon. Mój brat rychło się obrócił i wybałuszył szeroko oczy.

-Stefan?
-Witaj bracie. – i zapadła ta dziwna, bolesna cisza.

______________________________________________________

HMM WŁAŚCIWIE TO MAM NAPISANE ROZDZIAŁY DO OKOŁO 5, ALE NA RAZIE NIE MAM AŻ TAKIEJ WENY, WIĘC BĘDĘ DODAWAĆ POWOLI, BO NA RAZIE MAM NA ZAPAS. HEHEHE.
AKTORKA, KTÓRA GRA U MNIE RENESMEE TO LYDIA MARTIN ( TU MASZ JEJ TUMBLRA http://www.tumblr.com/tagged/lydia-martin)

ŻYCZĘ MIŁEGO CZYTANIA : ))