Biegłam przez las w poszukiwaniu nieznanej mi samej rzeczy.
Wiedziałam, ze moim zadaniem jest dotarcie do mojego domu. Gdy zobaczyłam go w
oddali jeszcze bardziej przyspieszyłam, wpadając jak oparzona do pomieszczenia.
Ujrzałam klęczącego na kolanach Jacoba, który wpatrywał się jak zahipnotyzowany
w czyjeś dziecko, które było mi łudząco znane, miało identyczne brązowe jak ja
oczy. Po chwili sceneria diametralnie się zmieniła, a ja znalazłam się na
podwórzu, gdzie byli wszyscy moi bliscy, prócz mamy.
-Nic jej nie zrobią.- powiedział z ulgą tata
-Czemu ?- spytała zdezorientowana ciotka Rosalie
-On się w nią wpoił.- po chwili mój ojciec spojrzał
wściekłym wzrokiem na mojego
brązowowłosego przyjaciela, po czym
westchnął głęboko
-Będzie żyła.- warknął tylko Jacob, po czym przemienił się w
wilka i zniknął w głębi lasu
Nagle wszelkie obrazy dookoła mnie całkowicie się rozmyły, a
ja obudziłam się spocona, po czym
wyskoczyłam jak oparzona z łóżka. Z trudem złapałam oddech, spoglądając na datę
w kalendarzu, wskazującą na to iż mam dziś urodziny. Zwiałam jak najszybciej do
łazienki żeby wszystko sobie poukładać i zwiać nazbyt szczęśliwej ciotce Alice.
Zamknęłam się od środka, wpuszczając do wanny maksymalną ilość wody. Po owej
czynności nałożyłam na siebie bordową sukienkę i czarne buty. Włosy wysuszyłam
suszarką, po czym ułożyłam tak aby loki wyglądały jak najbardziej naturalnie i
ładnie. Pomalowałam oczy i usta, po czym wzięłam w płuca jak najwięcej
powietrza i wpadłam do pokoju. Włożyłam do torby notatnik i długopis, po czym
zarzuciłam ją na ramię i zbiegłam po schodach na dolne piętro posiadłości. Przy
drzwiach zaskoczyło mnie głośne odchrząkniecie śliny, zapoczątkowane przez
mojego ojca.
-Wszystkiego najlepszego !- krzyknął, przytulając mnie do
siebie
-Dzięki, stara już jestem.- wytknęłam mu
-Mówisz jak twoja matka.- tata przekręcił oczami- Masz 17
lat słonko, tyle co ja.- parsknęłam śmiechem
-Ciocia idzie.-z trudem przełknęłam ślinę, po czym wybiegłam
na podwórko, obijając się o masywną klatkę piersiową Jacoba
-Wszystkiego najlepszego !- powiedział mój przyjaciel, a ja
tylko się lekko uśmiechnęłam. Nie wiedziałam czy mój dziwny sen był prawdziwy,
albo po prostu bałam się ujawnienia prawdy
-Dzięki.- zaczerwieniłam się
-To dla Ciebie.- chłopak podał mi średniej wielkości
pudełeczko, w którym był naszyjnik z wilkiem i księżycem
-Dziękuję !- pisnęłam, rzucając mu się na ramiona- Ale ja
muszę lecieć.- dodałam, słysząc kroki ciotki Alice
-Myślałem, że spędzimy ten dzień razem..- zaczął chłopak,
trzymając mnie za rękę
-Wrócę wieczorem !- krzyknęłam, siadając na miejscu kierowcy
w samochodzie, po czym odjechałam w siną dal.
Zatrzymałam się przy pobliskim klifie, siadając na nim i
wyciągając notes. Tylko w nim mogłam zapisać najważniejsze notatki z mojego
życia, rzeczy, które mnie trapiły i denerwowały. Ciągle nie mogłam zrozumieć
tego co mi się przyśniło, owa rzecz była dosyć przerażająca i frustrująca. Po
chwili zauważyłam stojącego w oddali dość przystojnego blondyna, który
wyczuwając moją obecność wbił we mnie swoje zielone tęczówki.
-Co tu robisz ?- spytał, wyrzucając w dal pustką butelkę po
piwie
-Spaceruję.- odparłam, wstając i podchodząc do nieznajomego
-Stefan Salvatore.- chłopak podał mi dłoń, a kiedy ją tylko ścisnęłam poczułam
dziwne dreszcze, przez które szybko odsunęłam od niego rękę
-Renesmee Cullen.- odparłam, marszcząc brwi – A co ty tu
robisz ?- spytałam w końcu
-Piję, zabijam i marnuję swój czas z tyranem, który kiedyś
był moim najlepszym przyjacielem.- wyznał dobitnie szczerze blondyn
-Zabawmy się.- wzruszyłam ramionami, idąc przed siebie
-Krew i alkohol ?- upewnił się wampir
-Trzeba przecież jakoś uczcić moje 17 urodziny.-
uśmiechnęłam się szyderczo, wsiadając za kierownicę samochodu
-Piłaś kiedyś krew prosto z tętnicy ?- spytał Stefan, po zaparkowaniu
przeze mnie pojazdu
-Nie, ale nie sądzę
by była w tym większa filozofia.- wzruszyłam ramionami, po czym pewni weszłam
razem z moim nowym znajomym do pełnego ludzi klubu
-Burbon ?- spytał blondyn
-Burbon.- uśmiechnęłam się lekko, wyrywając z ręki chłopaka
alkohol i wypijając go duszkiem
-Lepsi są ci mniej pijani.- krzyknął zza moich pleców
chłopak
-Zapamiętam.- strzyknęłam palcami, po czym uwodzicielskim
krokiem podeszłam do pierwszego lepszego chłopaka
-Znamy się ?- spytał chłopak
-Nie, ale może się to zmienić.- przytuliłam go do siebie i
wgryzłam w tętnicę, z której płynęła cudowna, słodka krew, której zabraniali mi
spożywać przez tak długi czas wszyscy moi bliscy, jednak teraz pierwszy raz w
życiu zasmakowałam tego co jest kwintesencją wampirzej egzystencji. – A teraz
słodki chłopcze, zapomnisz o wszystkim i pójdziesz potańczyć.- klepnęłam go w
plecy, po czym powróciłam do mojego nowego znajomego, który o ironio nie był
już sam. Przy nim siedział inny mężczyzna o jasno brązowych włosach i złowieszczym
uśmiechu.
-Witaj słodka, jakie jest Twoje imię ?- spytał czarującym
tonem, całując mnie w nadgarstek
-Renesmee Cullen.- odparłam, siadając obok niego na stołku i popijając gin z tonikiem
-Ta Renesmee ?- spytał znacznie zdziwiony mężczyzna
-Widać, że ktoś słucha plotek.- wytknęłam mu, nie
przerywając sączenia drinka
-Pół wampir, pół człowiek nieprawdaż ?- spytał kuszącym
tonem
-Pół wampir pół wilkołak, nieprawdaż Klausie ?- wiedziałam,
ze tym pytaniem go zagięłam- Ja też słucham dobrych plotek.- dodałam,
obserwując ich zdziwione miny
-Możesz pić krew i zabijać, ale równie dobrze możesz żyć jak
normalny człowiek, nie starzeją się ?- upewnił się mężczyzna
-Dokładnie.- ziewnęłam- Rozerwijmy się jakoś, bo nudzę
się. –stwierdziłam szybko
-Gdzie moje maniery, co powiesz na taniec ?- zaproponował
wampir, porywając mnie na dłoń. Uśmiechnęłam się, całkowicie oddając jego
dotykowi. W tymże czasie zerknęłam tylko na Stefana, który z wielkim
rozbawieniem obserwował moją minę.
-Długo będziecie w Forks ?- spytałam, kołysząc w rytm
piosenki
-Mieliśmy zamiar jutro wyjechać.- odparł Klaus, okręcając
mnie
-Szkoda, myślałam, ze jeszcze zdążymy lepiej się poznać.-
puściłam w jego stronę oczko
-Jedź z nami.- mężczyzna wzruszył ramionami, przyciągając
mnie bliżej siebie
-Nie wiem czy moi rodzice się na to zgodzą.- prychnęłam,
myśląc o ciekawej pogawędce, którą i tak będę musiała odbyć po powrocie do domu
-Olej ich, ja tak zrobiłem.- wyznał wampir, całkowicie
niewzruszony, jakby pozbawiony jakichkolwiek uczuć- Jeśli zgodzisz się z nami
pojechać poznasz moją siostrę, mam wrażenie że przypadniesz jej do gustu.-
wymruczał mi do ucha szatyn
-O której ?- spytałam pewnym tonem
-Jutro, południe.- powiedział szybko- Bądź w centrum, a o
resztę się nie martw skarbie.- dodał
zadowolony
-nie spodziewałam się, ze tak będą wyglądać moje 17
urodziny.- wyznałam z trudem powstrzymując śmiech
-Mogłaś powiedzieć, moja droga, ze masz urodziny.- hybryda
pokręciła karcąco głową, po czym wypuściła mnie ze swego uścisku i pobiegła w
wampirzym tempie na scenę- Witajcie moi kochani.- zaczął elokwentnie- Moja
znajoma Renesmee obchodzi dziś 17 urodziny, mam nadzieję, ze każde z Was
chętnie odda jej trochę krwi.- dodał wampir, na co wszyscy całkiem zauroczeni
przez niego ustawili się przede mną ciurkiem, odsłaniając blade karki, z
których żyły chciały aż wyskoczyć.
-Dziękuję.- odparłam w jego stronę, kiedy do mnie wrócił
-Nie ma za co, pij ile chcesz, widzimy się jutro, mam
nadzieję.- dodał puszczając w moją stronę oczko, po czym oboje ze Stefanem opuścili
klub, pozostawiając mnie samą z jedzeniem
Po skończonym, bardzo udanym trzeba nadmienić posiłku
wsiadłam lekko odurzona alkoholem za kierownicę samochodu, po czym bez zbędnych
ceregieli powróciłam do domu, bo o ironio była już 2 w nocy. Weszłam całkowicie
rozluźniona do posiadłości, po czym spotkałam siedzącą w pełnym składzie w
salonie rodzinę, której członkiem był też
Jacob, eh wilkołak mógłby sobie darować- prychnęłam do samej siebie.
-Witajcie kochani.- ukłoniłam się z ironią
-Możemy wiedzieć co robiłaś przez cały dzień i część nocy ?- spytała mnie w końcu mama, posyłając
mi wściekłe spojrzenie
-Ah to.- machnęłam lekceważąco ręką- Byłam z przyjaciółmi w
barze.- dodałam swobodnie. Emment zaczął się głośno śmiać, w skutek czego spadł
z kanapy, ten osiłek był bardzo irytującym stworzeniem.
-Ty ?- prychnął, powstrzymując chichot, wydobywający się z
jego ust- Poważnie ?- dodał, czyszcząc dłonią spodnie, w będące całkowicie
owinięte kurzem
-Tak ja…- westchnęłam głęboko- A tak właściwie wyjeżdżam
jutro.- dodałam spokojnie, z nutką ignorancji
-To jest pytanie ?- upewnił się mój ojciec
-Raczej stwierdzenie.- wytknęłam mu z szyderczym uśmiechem,
po czym podeszłam do Jacoba- Chcesz mi coś powiedzieć prawda ?- spytałam go,
nakładając na twarz maską spokoju
-Bo wiesz Renesmee, jak byłaś mała…- zaczął poważnym tonem,
jednak przerwał mu mój śmiech
-Była wojna, a ja miałam zginąć i wtedy ty zobaczyłeś mnie i
wpoiłeś się we mnie, od tamtej pory postanowiłeś się ze mną zaprzyjaźnić, a w
przyszłości stać moim chłopakiem.- powiedziałam teatralnie, puszczając mu
arogancki uśmiech
-Skąd wiesz ?- spytał zdziwiony marszcząc brwi
-Nie pytaj !- machnęłam powtórnie dzisiejszego dnia ręką-
Dziwny dzień.- dodałam, wzruszając ramionami. Owe stwierdzenie najbardziej pasowało
do tego iż poznałam hybrydę, jego niewolnika i wypiłam tak dużo krwi, ze mój
żołądek pierwszy raz był w stu procentach pełny.
-Nigdzie nie pojedziesz.- krzyknął kategorycznym tonem
ojciec. Westchnęłam z pogardą.
-Jak już mówiłam, nie pytam o zgodę.- uśmiechnęłam się w
jego stronę.- Wyślę Wam pocztówki.- dodałam, po czym całkowicie zadowolona ze
swojej dziwacznie naturalnej ignorancji powędrowałam do pokoju, zamykając się w
nim na klucz.
Zdjęłam z szafy wielką torbę, której nie używałam od czasu wyjazdu
z rodzicami do Volterry, kiedy mieliśmy spore problemy z rodziną królewską.
Spakowałam wszystkie swoje najważniejsze rzeczy, po czym zerknęłam ukradkiem na
okno, przez które wpadł do pomieszczenia Jacob. Spojrzałam na niego zdziwiona,
kręcąc karcąco głową.
-Czego chcesz ?- spytałam od niechcenia
-Renesmee, nie bądź taka.- powiedział wilkołak, robiąc krok
w moją stronę
-Jake, ty nie rozumiesz.- powiedziałam powoli – Rozumiem jak
bardzo bolesne dla Ciebie musi być to całe wpojenie, ale do cholery ciężkiej
nic pomiędzy Nami nigdy nie będzie.- dodałam twardo, cofając się
-Nawet nie dałaś mi szansy.- bronił się zawzięcie brunet-
Kocham Cię Renesmee i nie mogę pozwolić byś marnowała sobie życie, wiem co dziś
robiłaś, widziałem ile osób zabiłaś i ile alkoholu spożyłaś.- wybuchłam
śmiechem
-Bawisz się w nadopiekuńczego Edwarda ?- zakpiłam w pełni
świadoma tego, że te słowa usłyszy mój ojczulek
-Martwię się o Ciebie, bo mi na Tobie zależy.- powiedział
ostro
-A co jeśli mi nie zależy na tobie ?- spytałam w pełni
świadoma tego jak te słowa go zabolą- Nie kochałam Cię i nigdy nie pokocham,
więc lepiej zniknij z mojego życia.-dodałam, ostro tak jak nigdy wcześniej. Te
17 urodziny dojdą do historii metamorfoz
-Nie mówisz szczerze.- wilkołak podszedł do mnie i wpił się
w moje usta. Próbowałam go od siebie odepchnąć, jednak on miał więcej siły. Po
chwili poczułam jednak napływ adrenaliny w skutek czego mężczyzna odskoczył ode
mnie w oka mgnieniu znajdując się tym razem na zewnątrz posiadłości.
-Lepiej się tu już więcej nie pokazuj.- dodałam z prawdziwą
pogardą i bólem, po czym zamknęłam szczelnie okno, gdyż nie chciałam już
przyjmować innych nieproszonych gości.
Usiadłam na łóżku i odpłynęłam w błogi sen, myśląc
nieustannie o jutrzejszym dniu, który będzie
najbardziej ekscytującym w całej mej egzystencji.
Byłam w starym domu, zbudowanym misternym sposobem z
czerwonych jak krew cegieł. Przeszłam przez jego próg trafiając do salonu, w
którym siedział nieznajomy mi brunet, z dziewczyną, mającą taki sam kolor
włosów. Ona trzymała go za rękę i spoglądała w jego oczy z bezgraniczną
miłością, a on z trudem powstrzymywał łowiecki instynkt, skupiając się na jej
pięknie.
-Przetrwamy to.- wyszeptała mu cicho do ucha
-Nie znajdziemy go Eleno, on już nigdy nie będzie sobą, zostanie
rozpruwaczem.- powiedział wściekły na cały świat brunet, po czym wyrzucił do
kominka szklankę z alkoholem
-Hej.- dziewczyna dotknęła jego twarzy- Nie obchodzi mnie to
czy Stefan wróci, ważne że jesteśmy tutaj i wspieramy się.- dodała słodkim
tonem
-Pogodzisz się z jego odejściem ?- spytał jej mężczyzna
-Ból w końcu mija.- kobieta lekko uśmiechnęła się
Nagle wszelkie obrazy całkowicie się rozmyły, a ja powtórnie
obudziłam się całkowicie spocona i zmachana w łóżku.
-Albo za dużo wypiłam, albo wreszcie ujawnił się mój dar.-
stwierdziłam, obserwując swoje odbicie w lustrze
Wpadłam jak oparzona do łazienki, przygotowując się do
wyjścia. Po dwóch godzinach byłam już gotowa. Dzięki temu, ze wczoraj spożyłam tak wielką
dawkę krwi, dzisiejszego poranka nie czułam w sobie nawet odrobiny głodu, który
towarzyszył mi praktycznie codziennie od samego urodzenia. Wpakowałam swoje
walizki do bagażnika, po czym weszłam powtórnie do domu, by się z Nimi
wszystkimi pożegnać. Pomimo, iż wiedziałam, ze będą mnie chcieli powstrzymać w
tym momencie nie chciałam wyjechać bez pożegnania. Ich miny były zadziwiająco spokojne, nie
licząc twarzy ojca, która jak zawsze była wściekła i naburmuszona.
-Nie martw się, wrócę.- przytuliłam go do siebie
-Chcesz może śniadanie ?- spytała mnie babcia
-Nie dzięki, wczoraj się najadłam.- Stwierdziłam całkiem
szczerze. W tym momencie ujrzałam na ich wszystkich twarzach wielką wściekłość
do mojej osoby i niezwykłą pogardę.- Przykro mi, ze was zawiodłam.- Dodałam po
czym bez zbędnych ceregieli opuściłam dom i wsiadłam do mojego samochodu.
W tym momencie marzyłam tylko o jak najszybszym ujrzeniu
Klausa i Stefana, bo tylko przy nich mogłam być sobą, nie musiałam w
nieskończoność udawać.
______________________________________________________
Nowa notka pojawi się pewnie jakoś za tydzień. Mam nadzieję, ze blog wam się podoba i że koncepcja którą wybrałam was zadowoli.Jak myślicie z kim zwiąże się Nessie ?